Książka pt. „Chyżne Marii Małysy i Jana Żołny” autorstwa Ryszarda M. Remiszewskiego, Jana Świdronia i Romana Cioka to niezwykła pozycja na rynku wydawniczym 2021 roku. Została ona wydana nie tylko dzięki staraniom autorów, ale i Pienińskiego Ośrodka Historii Turystyki Górskiej w Szczawnicy. To dokument natomiast bardzo ważny dla Orawy i jej dziejów. To opowieść o Orawie końca XX wieku z chałupami pamiętającymi początki ubiegłego wieku.
– Blisko 30 lat temu w marcu 1992 roku wraz z Krzysztofem Smereką, szefem zespołu Telewizji Katowice, zrealizowaliśmy w Chyżnem jeden z odcinków do programu „W cztery świata strony” – wspomina Ryszard M. Remiszewski. Podkreśla, że był to czas zmian zachodzących na fali odnowy solidarnościowej, a jego kolega z Telewizji Katowice, jako jeden z pierwszych usamodzielnił wówczas swój zespół w telewizji i zaczął pracować, jako niezależny producent programów telewizyjnych, realizując własne programy autorskie.
– Do Chyżnego przyjechaliśmy na zaproszenie o. Michała Józefa Wojnarowskiego, proboszcza parafii p.w. Św. Anny – wspomina Ryszard M. Remiszewski. Dodaje, że proboszcz chciał im pokazać dawne i rzadkie już obiekty architektoniczne na terenie wsi, które nie tylko zostały zachowane, ale i są nadal użytkowane przez właścicieli. – Były to dwie chałupy orawskie jedna z wyżką, druga kurna, czyli dymna bez komina. Trzecim z tych obiektów była izba muzealna, którą opiekował się sam proboszcz.
Materiał do telewizji został przygotowany i zrealizowany bez większych kłopotów. Szybko był też wyemitowany. Mijały lata. Została z niego dokumentacja. Remiszewski przechorowywał ją na początku na kasetach VHS, potem na nośnikach cyfrowych. Powoli zaczął myśleć nad ich wykorzystaniem przez etnologów, antropologów. Przyszedł rok 2015, to wówczas wracając z pogrzebu ks. Władysława Pilarczyka został zapytany przez Marię Dominikę Wachałowicz – Kiersztyn, dyrektorkę muzeum Orawskiego Parku Etnograficznego w Zubrzycy Górnej czy ma coś nad czym pracuje, a mogłoby to zainteresować muzeum.
– Powiedziałem, że zastanawiam się nad wykorzystaniem materiałów archiwalnych, które uchroniłem przed zniszczeniem. Powiedziałem o chałupach z Chyżnego. Odtąd przy każdej rozmowie byłem o to pytany – mówi Remiszewski. Dodaje, że na szczęście obok zachowanego zapisu filmowego by i inny bezcenny zdjęciowy wykonany podczas przygowania dokumentu przez Wojciecha Preidla i Antoniego Krzewniaka. Tak zaczęła się przygoda z nową pozycją etnograficzną Orawy.
Na początek Remiszewski przesłuchał zachowane materiały. – Zastanawiając się nad koncepcją książki doszedłem do wniosku, że sama relacja z Chyżnego wraz z materiałem filmowym i zdjęciowym to za mało… Zaprosiłem więc do współpracy Jan Świdronia i Romana Cioka, miejscowych pasjonatów historii i kultury materialnej. Trafiłem w sedno, bo efekty kwerendy przeszły moje oczekiwania, za co moim kamratom, w gwarze orawskiej dziękuję. To nasza wspólna książka. Autor podkreśla, że wiele zawdzięcza i pani Jadwidze Pilchowej z muzeum – Orawski Park Etnograficzny.
Tak jak sama treść książki, tak bardzo ciekawa i wymowna jest sam okładka. Jest ona autorskim pomysłem Ryszarda Remiszewskiego i ma zamierzony metaforyczny przekaz. – Została tak skomponowana, by jej obraz pozwolił na przemyślenia i refleksję nad mijającym czasem. Na przedniej stronie okładki są półkoliste odrzwia z zastrzałami „piesków” z chałupy Marii Małysy zapraszające do wnętrza, które wprowadzają nas w miniony chyżniański świat. Ostatnią stronę okładki zrozumiemy tuż po przeczytaniu książki. Jest tam z kolei „woźnica” z chałupy Jana Żołny, czyli otwór w powale czarnej izby służący do odprowadzania dymu. Obraz ma charakter alegorii, a zamknięta „woźnica” mówi nam o końcu minionego świata – mówi Ryszard Remiszewski. Co ciekawe obie te chałupy autor widział, – jak wspomina – „in situ” i w użytkowaniu. Potem ta z wyżką trafiła do Skansenu Orawskiego Parku Etnograficznego, ta kurna miała mniej szczęścia… Niestety zawaliła się, przestała istnieć. – To co jest zawarte w książce to ostatnia żywa rejestracja chałupy dymnej na całej Orawie, zarówno tej polskiej, jak i słowackiej!
W książce jest też rozdział poświęcony Izbie Regionalnej Pamiątek Orawskich. Powstała ona na starej plebanii właśnie dzięki o. Michałowi Józefowi Wojnarowskiemu, proboszczowi chyżniańskiej parafii. Zgromadził w niej liczne pamiątki dawnej Orawy: łyżniki, listwy, obrazy, rzeźby, światki, sprzęty gospodarcze, ornaty kościelne, jasełka, chorągwie i wiele innych zabytków. Są zebrane w trzech odmalowanych salach. – O. Michał zamierzał zabiegać o objęcie izby statusem filii muzeum diecezjalnego, pewnie zostałby kustoszem i miałby wówczas tytuł prawny do ochrony zabytków – mówi Remiszewski. Niestety zmarł w styczniu ubr. Ostatni rozdział książki został mu poświęcony, jako wspomnienie.
Tekst i zdjęcia: Beata Szkaradzińska
Szkoda, że nie starano się o tę izbę regionalną. Budynek zabezpieczono i na tym się skończyło. A rzeczy zgromadzone tam, bezcenne.